Czy urzędnicy podzielą się władzą z mieszkańcami?

Od kilku dni w Toruniu obowiązuje regulamin konsultacji społecznych. Dzięki temu dokumentowi mieszkańcy mogą zabrać głos w dyskusji o kierunkach rozwoju miasta.
Wielu pyta: dlaczego powstał taki regulamin? Dlaczego powinniśmy zabiegać o to, aby mieszkańcy mogli decydować o kierunkach rozwoju Torunia? Czy nie po to mamy radnych, aby zrobili to za nas? Otóż nie, radni w naszym imieniu podejmują decyzje, ale bycie radnym nie tworzy z nikogo eksperta od każdej sfery naszego życia. Bez rozpoznania oczekiwań mieszkańców nie mogą dobrze sprawować swoich funkcji. W nowoczesnych demokracjach miejskich urzędnicy i radni nie są od wymyślania, jak ma wyglądać nasze miasto – są od dopasowywania miasta do ciągle zmieniających się potrzeb mieszkańców. Radny powinien umieć dobrze słuchać – ten regulamin bardzo w tym pomaga.

Miasta, gdzie mieszkańcy biorą czynny udział w ich zarządzaniu, rozwijają się dynamiczniej, decyzje władz są bardziej racjonalne, a budżety bardziej zrównoważone. Konsultacje to także forma społecznej kontroli, jak wydawane są publiczne pieniądze. Bardzo ważne i cenne jest, że regulamin napisali głównie mieszkańcy w trwającym ponad rok procesie – pisałem już o tym.

Nie jest to dokładnie ten sam dokument, który wypracowaliśmy w Grupie Reprezentatywnej – urzędnicy w wielu miejscach wprowadzili nie tylko kosmetyczne poprawki (zniknął zapis o obligatoryjnym przeprowdzeiu konsultacji jeśli 500 mieszkańców o to wnioskuje). Uważam jednak, że to krok milowy w kwestii współdecydowania mieszkańców o kierunkach rozwoju Torunia. Regulamin wprowadza wiele ciekawych na skalę Polski rozwiązań i regulacji. Rada Okręgu, pięć organizacji społecznych albo 150 mieszkańców będzie mogło składać wnioski o konsultacje. Na stronie www.konsultacje.torun.pl znaleźć można wszystkie niezbędne informacje. Powstanie także rada ds. konsultacji, która określi “katalog dobrych praktyk” oraz corocznie będzie tworzona lista konsultacji, które muszą się odbyć.

Konsultować powinniśmy wszystko, co uważamy za ważne dla społeczności. Każdy może mieć swój pomysł. Ja, korzystając z okazji, podpowiadam, co sam chciałbym skonsultować z innymi mieszkańcami. Co roku należy dyskutować nad budżetem Torunia, tak aby mieszkańcy mogli zaproponować skalę inwestycji i ich kolejność na najbliższe lata, także poziom zadłużenia miasta. Pod publiczny osąd skierowałbym również decyzje dotyczące wszystkich publicznych przestrzeni – to one głównie kształtują nasze postrzeganie Torunia.

Chciałbym także, aby rodzice razem z dziećmi i nauczycielami mogli decydować, jakie posiłki będą pojawiać się w szkolnych stołówkach, jakie kolory będą miały klasy i czy na korytarzach powinny pojawić się wygodne kanapy. Mieszkańcy każdego osiedla powinni zdecydować, czy wolą, aby położono nową warstwę asfaltu na ich ulicy czy zbudowano im plac zabaw. Torunianie mogliby też wybrać, czy chcą, aby zimą solić ich ulicę – w wielu miastach w Polsce już zarzucono te praktyki na prośbę mieszkańców. Wiadomo, że nowe drogi nie zmniejszają korków, a nowe linie tramwajowe wręcz przeciwnie, więc chciałbym, aby mieszkańcy odpowiedzieli na pytanie: budujemy nowe drogi czy torowiska?

Regulamin już przynosi efekty, jeszcze rok temu urzędnicy proponowali tylko jeden pomysł na przebudowę placu Rapackiego (tunel dla pieszych), nie planowano także konsultacji społecznych w tej sprawie. Dziś Miejski Zarząd Dróg ma cztery koncepcje, zaprosił także mieszkańców do składania swoich pomysłów. Zachęcam wszystkich do czynnego udziału w dyskusji o tej jednej z najważniejszych przestrzeni publicznych w Toruniu. Wybierzmy najlepsze dla nas rozwiązanie, ogłośmy konkurs architektoniczny na podstawie wyniku konsultacji, a potem dopingujmy urzędników, aby sprawnie przeprowadzili proces inwestycyjny.

Co powinien zrobić mieszkaniec, aby uruchomić konsultacje? Najlepiej skontaktować się ze swoją Radą Okręgu, ona powinna już wszystko sprawnie przeprowadzić. Wszystkie niezbędne informacje o Radach można znaleźć na stronie porady.pzr.org.pl.

Paweł Kołacz

tekst ukazał się także w Gazecie Wyborczej